Dieta dr. Dąbrowskiej, związanej przed laty z uczelnią medyczną i wykonującą na niej badania. Dieta ta zakłada “detoks” organizmu i efekt odchudzający, przy spożywaniu dużej ilości warzyw i owoców. Czy faktycznie jest to rozwiązanie zdrowe, bezpieczne i skuteczne?
Odchudzające pseudo-diety są plagą dzisiejszych czasów. Wystarczy nieco lepsza znajomość marketingu, aby skutecznie sprzedać najgorszą nawet rzecz. Pół biedy, jeśli za robieniem ludzi w przysłowiowego balona stoją osoby, którym coś się wydaje, może nie doczytały, albo najzwyczajniej w świecie nie mają o czymś pojęcia, a ślepo w to wierzą. Z kolei niepokojącym zjawiskiem jest fakt, że jadłospisy tego typu osiągają ogromną popularność.
Detoks nie istnieje!
O tym, ze słowo “detoks” w kontekście diety jest co najmniej nie na miejscu, apelowano już wielokrotnie, jednak wciąż działa na wyobraźnię tysięcy osób, które posuwają się do skorzystania z szemranych terapii. Jeśli dodatkowo “kuracja” wiąże się z całym turnusem leczniczym, to musi być ona prawdziwa.
Należy podkreślić jeszcze raz: za “detoks” odpowiedzialna jest wątroba i nerki. Produkty przemiany materii usuwane są również przez jelita, skórę i płuca. Wszystkie te układy mają za zadanie dbać o nasze zdrowie i działają zazwyczaj bez zarzutu. Natomiast jeśli rzeczywiście dojdzie do zatrucia organizmu toksynami, to żadna dieta cud zdecydowanie tutaj nie pomoże.
Dieta dr Dąbrowskiej – na co pomaga?
Oczywiście osoby propagujące dietę chronią się stwierdzeniem, że ten model żywieniowy jest skierowany do osób zdrowych. Ale czy w takim razie osobom zdrowym potrzebne jest jakiekolwiek “oczyszczanie”? Dieta ma być przeznaczona dla wszystkich, którzy chcieliby zrzucić zbędne kilogramy (np. jak Dieta dr Dąbrowskiej), oczyścić organizm, wesprzeć się w walce z chorobami autoimmunologicznymi, alergiami.
Dietę mogą także stosować kobiety w ciąży i karmiące, sam model żywieniowy ma nawet leczyć niepłodność. Na stronie promocyjnej diety znajdziemy nawet tak niedorzeczne działania, jak “poprawa duchowości”. Oczywiście standardem jest też działanie antynowotworowe. Zanim jednak osądzimy, które z tych działań mogą rzeczywiście mieć miejsce, trzeba prześledzić cały program.
Fazy diety dr Dąbrowskiej
Dieta składa się z dwóch faz. Pierwsza to faza głodówki, która ma nas oczyścić. Może trwać od 10 do nawet 60 dni, a w jej czasie dostarczamy ok. 800 kcal (nawet mniej). Osoby zdrowe, które dotychczas zdrowo się odżywiały potrzebują podobno krótszego czasu na “odtrucie”. Kiedy wiadomo, że oczyszczenie się dokonało – to niestety nie jest opisane. Trudno zatem zrobić, kiedy dieta Dąbrowskiej przestaje być dietą oczyszczającą, a kiedy właściwie nią jest. Być może poprawia się wspomniana wcześniej duchowość?
Faza pierwsza – przepis na pogorszenie stanu zdrowia
Produkty dozwolone w pierwszej fazie to warzywa niskoskrobiowe, korzeniowe (marchewki, buraki, rzodkiewka), kapustne (kalafior, brokuły, kapusta), cebulowe, liściaste i dyniowate oraz psiankowate. Z owoców wybieramy te niskocukrowe (chodzi o cukry proste oczywiście), czyli jabłka, graperfruity, cytryny i jagody, choć te ostatnie również powinny być ograniczone (nie wiedzieć czemu).
Idealny sposób przygotowania to spożycie produktów na surowo, dlatego zalecanym okresem do przystąpienia do programu jest wiosna/lato, kiedy mamy dostęp do świeżych warzyw i owoców. Dozwolone są również wszelkiego rodzaju zupy, gulasze warzywne, ale nie można do ich przygotowania używać żadnego tłuszczu ani nabiału. Z innych form dopuszczalne są soki domowej roboty i koktajle. Możemy pić wodę niskozmineralizowaną, herbatki ziołowe i owocowe.
Dieta dr Dąbrowskiej – liczne niedobory
Pierwsza faza to zatem niemal wyłącznie węglowodany. Owszem, dostarczamy wielu witamin, minerałów i fitoskładników, co korzystnie może wpływać na zdrowie. Niestety w diecie brakuje białka i tłuszczów, składników nie tylko niezbędnych do procesów budulcowych i energetycznych, ale także poprawiających wchłanianie wspomnianych mikroskładników. Deficyt kaloryczny, w którym spożywamy jedynie 800 kcal to oczywiście prosty krok do ubytku masy ciała, ale zdecydowanie zbyt gwałtowny.
Zawarte w wielu warzywach i owocach aktywne związki rzeczywiście mogą wykazywać działanie antynowotworowe, ale niska kaloryczność będzie nasilać wyniszczenie organizmu. Ponadto ograniczamy bogate w antocyjany jagody, co poniekąd mija się z celem – związki te wykazują szereg działań prozdrowotnych.
Brak wpływu na płodność
Dłuższe niż “turnusowe” dwa tygodnie stosowania pierwszej fazy diety może nas również nabawić niedoboru witamin z grupy B (brak kasz i produktów pełnoziarnistych), wapnia (brak nabiału), żelaza, cynku i magnezu (brak mięsa i produktów pełnoziarnistych). Istnieje również ryzyko nabawienia się nietolerancji na gluten czy laktozę.
Brak tłuszczów to brak niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych, w tym omega-3, wykazujących m.in. działanie przeciwzapalne i pomocne w schorzeniach stawów, chorobach autoimmunologicznych, itp. Ponadto oznacza to również gorszą wchłanialność witaminy E, która wraz ze wspomnianym cynkiem odpowiadają za płodność. Mówienie więc, że dieta leczy bezpłodność jest wyssane z palca.
Dieta dr Dąbrowskiej oraz obciążenie organizmu
Autorka diety mówi też o “kryzysie ozdrowieńczym”, czyli momencie pierwszej fazy, w której pojawiają się dolegliwości bólowe głowy, osłabienie, zmęczenie. Nie jest to jednak efekt korzystny, a związany zwyczajnie z niedoborem glukozy i innych składników. Dieta nie wyciągnie z organizmu toksyn czy nowotworów, wręcz przeciwnie – obciąża organizm jeszcze bardziej, bo wymaga aktywacji zgromadzonych zapasów, np. glikogenu, którego przemiany nadwyrężają wątrobę.
Przy terapii “odtruwającej” zaleca się również wsparcie procesu w postaci aktywności fizycznej. Nie musimy chyba mówić, że wysiłek przy diecie 800 kcal (gdzie sama aktywność może tyle pochłonąć) nie jest rozsądnym pomysłem.
Faza druga – powrót do żywych
Faza druga diety to powrót do normalnego żywienia. Ma na celu wypracowanie dobrych nawyków na lata. Mimo całej bezmyślności diety, trzeba oddać autorce to, że wyraźnie mówi o stopniowym powrocie do diety normokalorycznej. Spożycie zbyt dużej ilości jedzenia po dwutygodniowej głodówce (tyle zazwyczaj trwa turnus) powoduje wyrzut dużych ilości insuliny i nasilenia procesów syntezy tkanki tłuszczowej – efekt jo-jo gwarantowany.
Dozwolone produkty to wszystkie, poza mięsem, przetworzonymi produktami bogatymi w nasycone kwasy tłuszczowe i cukry proste, kawą, herbatą i napojami gazowanymi oraz wszelkimi używkami. To kolejny dobry punkt diety, ale czy nie można było tak od razu?
Wprowadzenie po prostu zdrowych nawyków, połączonych z restrykcją kaloryczną w przypadku chęci schudnięcia, skutecznie poprawi nasze samopoczucie. Minimum 0,5 kg warzyw i owoców dziennie, co również jest zgodne z zaleceniami zdrowej diety, pozwoliłoby dostarczyć odpowiednich ilości fitoskładników, witamin i minerałów.
Czy potrzebne jest zatem kładzenie na szali własnego zdrowia? Jeśli już cierpimy na nadmiar gotówki, lepiej zaopatrzyć się w świeże i zdrowe produkty oraz zapłacić dietetykowi za ułożenie smacznej diety, na której nie będziemy się męczyć i dogorywać w łóżku z bólem głowy.
Podsumowanie
Dieta dr Dąbrowskiej zdecydowanie nie odtruwa, bo też nie ma takiej mocy. Efekt oczyszczenia jelit może mieć miejsce, wszak pijemy głównie wodę i jemy mnóstwo warzyw i owoców. Utrata masy ciała również będzie miała miejsce, bowiem pierwsza faza diety to bardzo duża restrykcja kaloryczna, na której zgubimy głównie wodę i mięśnie.
Uważajmy na dietetyczne rewelacje, gdyż jak widać nawet osoby z branży medycznej potrafią sprzedawać bzdury.